Każdy – lub prawie każdy – z nas może znaleźć się w sytuacji, w której bądź to ubiega się o pracę, bądź to próbuje ją zmienić. I oczywiście, poza stresem nieodłącznie związanym z przyszłą rozmową kwalifikacyjną, zmuszony jest przekopać się przez stosik niezbędnych do wypełnienia dokumentów. Stres jakby trochę mniejszy – ale jednak.
We wspomnianym tu stosiku dokumentów – ach, jak my tego nie lubimy – prym wiedzie kwestionariusz osobowy. Jednym słowem, informacje, które koniecznie, ale to koniecznie pragnie o nas zdobyć potencjalny pracodawca.
Może tego wypełniania nie ma przesadnie dużo, ale musimy podać takie informacje, jak: imię (ewentualnie imiona), nazwisko, imiona rodziców, datę urodzenia, miejsce naszego zamieszkania – a szczególnie adres do korespondencji. Kolejnym życzeniem naszego przyszłego pracodawcy jest zdobyte przez nas – czasami z wielkim trudem – wykształcenie. Musimy się tutaj trochę wykazać, podając nie tylko nazwę uczelni i rok ukończenia, ale też zdobyty zawód, specjalność, tytuł zawodowy czy też naukowy. Nasza pisaninę kończymy na przebiegu pracy zawodowej, o ile mieliśmy już z takową do czynienia.
Podpisujemy ten swój kwestionariusz osobowy, licząc na to, że pracujemy. W końcu pracujemy…